Trudne sprawy

Od trzech lat próbowałem rozwiązać pewien poważny problem, który wydawał się nierozwiązywalny. Wielokrotnie w różnych gremiach kościelnych dyskutowaliśmy na jego temat aż wreszcie doprowadziłem do spotkania zainteresowanych stron. Byłem przekonany, że czeka mnie bardzo trudna rozmowa. I nagle okazało się, że porozumienie zawarto w ciągu pięciu minut. Obie strony wyszły zadowolone.

Byłem zdumiony. Właściwie moja obecność wydawała się zbędna. Zadawałem sobie pytanie: Jak to jest możliwe, że przez trzy lata nikt nie umiał doprowadzić do tak prostego rozwiązania?

Czasami wydaje nam się, że rozwiązanie jakiegoś problemu będzie nas bardzo dużo kosztowało. A później okazuje się, że wszystko przebiegło gładko i przyjemnie.
Innym razem nie przewidujemy problemów, właściwie nic nadzwyczajnego nie powinno się wydarzyć, aż nagle sprawy przybierają zły obrót i bardzo się komplikują.

Jedna i druga sytuacja uczy pokory oraz tego, aby nie nastawiać się na trudności czy też nie zakładać, że nic nie może się stać.

Uczy też tego, aby nie odkładać trudnych spraw tylko dlatego, że boimy się nimi zająć, oczekując, że będą łączyły się z kłopotami czy negatywnymi emocjami. Oczywiście roztropność w podchodzeniu do tematu jest zawsze konieczna. Często też dobrze jest nie wypracowywać rozwiązań w pośpiechu, ale je nieco spowolnić, aby zyskać czas na spojrzenie z pewnego dystansu. Takie spowolnienie jest jednak czymś zupełnie innym niż odwlekanie decyzji z powodu strachu przed spodziewanymi trudnościami.

Jak uczy życie, często nasze wyobrażenia odbiegają od rzeczywistości. A może czas bez rozwiązania problemu sprawił, że wszystkie strony były zmęczone i chciały jak najszybciej ten okres mieć za sobą?

komentarze

  1. Ela

    Niedawno natknęłam się na tekst :” Bóg pomaga zawsze, ale najczęściej z półgodzinnym opóźnieniem, abyśmy mogli pokazać, dokąd sięga nasza wiara” (Abbe Pierre). I zastanawiając się nad swoimi doświadczeniami, począwszy od drobnych codziennych trudności i problemów, a skończywszy na trudnych sprawach, przewracających życie do góry nogami, odkryłam jak wiele jest w tym prawdy. Wiele razy mogłam tego doświadczyć. Ciągle uczę się, żeby z coraz większym spokojem i ufnością powierzać Bogu swoje życie, wszystkie problemy i trudne decyzje i … czekać cierpliwie na Jego działanie – niekoniecznie bezczynnie, z założonymi rękoma. Bo rozwiązanie przychodzi – zawsze, jeśli o to prosimy – a to uczy pokory i cierpliwości na przyszłość.
    Tak prosto mówi o tym francuskie przysłowie : Do tego, kto potrafi czekać, wszystko przychodzi z czasem.

dodaj komentarz