Poczucie bezpieczeństwa

Jesteśmy świadkami kryzysu politycznego wywołanego ujawnieniem taśm z nagraniami prywatnych rozmów polityków.  Rozgorzał spór o to co jest bardziej naganne: sposób i przedmiot rozmów czy fakt nagrywania oraz ujawniania ich opinii publicznej.

Nie, nie mam zamiaru wpisywać się w tę dyskusję. Tak się jednak złożyło, że zostałem zaproszony do udziału w pewnej inicjatywie społecznej (bardzo szlachetnej), której motorem jest jeden ze znanych biznesmenów. Dwukrotnie spotkaliśmy się w Pałacyku Sobańskich. Drugim razem już po ujawnieniu informacji, że również tam nagrywano gości.

Za pierwszym razem zwróciłem uwagę, że nie jest to typowa restauracja, ale raczej lokal przeznaczony do prowadzenia rozmów w grupach, a posiłek jest tylko dodatkiem. Pięknie urządzone wnętrza, zamykane, dopasowane wielkością do ilości uczestników pomieszczania, dawały duży komfort prowadzonych dyskusji. Do tego należy dodać dyskretną ochronę oraz profesjonalną obsługę. Pomyślałem, że takie lokale doskonale spełniają swoje zadania.

Za drugim razem próbowałem sobie odpowiedzieć na pytanie, co sprawiło, że goście pałacyku czuli się tak swobodnie i prowadzili tak nieskrępowane rozmowy. Odpowiedź była oczywista: Poczucie bezpieczeństwa.

Cała posiadłość jest tak zbudowana i urządzona, aby zapewnić bezpieczeństwo gościom. Właśnie to poczucie, że się jest bezpiecznym sprawiło,  że rozmówcy przestali się kontrolować i pozwalali sobie na wypowiedzi, których forma i treść odbiegała od oficjalnych zachowań jakie prezentują w sferze publicznej. Można powiedzieć byli sobą.

Czy takie rozmowy powinny się odbywać? Nie chcę na to pytanie odpowiadać. Wiem jednak, że każdy człowiek potrzebuje rozmów. Potrzebujemy innych, aby móc przedyskutować swoje poglądy, aby poszerzyć sposób patrzenia na świat.

Także ludzie zajmujący wysokie funkcje publiczne muszą znajdywać sposoby na rozładowanie napięcia, jakie powodują wykonywane obowiązki. Jeżeli tego nie będą robili, to bardzo szybko odbije się to na ich zdrowiu. Jednym ze skutecznych sposobów jest właśnie rozmowa. To na rozmowie opiera się większość, o ile nie wszystkie procesy terapeutyczne. Dlatego tak chętnie politycy, biznesmeni spotykają się w swoim gronie podczas posiłków, często mocno zakrapianych, gdzie zapominają o języku dyplomacji.

Nie, nie pochwalam sposobu wyrażania się i nadużywania alkoholu. Aby było jasne: nie odnoszę się do tematów poruszanych w tych rozmowach, ale rozumiem, że spotkania i rozmowy są im potrzebne jak powietrze.

Żałuję jednak, że część naszej klasy politycznej nie potrafi prowadzić integralnego życia, tak aby wypowiedzi publiczne nie odbiegały od tych wypowiadanych prywatnie.

dodaj komentarz