Czasami warto spoglądać wstecz na miniony czas, aby zreflektować to, co miało miejsce, i zastanowić się nad tym, jakie pozostawiło ślady.
Dziś chciałbym przypomnieć ważną, choć chyba niezbyt dostrzeżoną rocznicę.
10 grudnia 2018 roku minęła 70. rocznica uchwalenia przez ONZ Karty Praw Człowieka. Dokument został przetłumaczony na 508 języków. Trzy lata po zakończeniu II wojny światowej ONZ uchwaliła dokument, który mówi o niezbywalnych prawach człowieka.
Dlaczego? Czy nie było ważniejszych tematów? Przecież zrujnowana Europa i świat miały o wiele więcej ważniejszych problemów. Trzeba było uporać się z problemem odbudowy infrastruktury, wyżywienia milionów ludzi, zaadoptować się do nowej geografii politycznej, nowego podziału sił i zająć się uchodźcami. Powstawało nowe państwo Izrael, a mocarstwa kolonialne traciły wpływy.
Mieszanka tych okoliczności wywoływała olbrzymią zawieruchę wśród emancypujących się państw. Miliony ludzi, pozbawionych małych ojczyzn, usiłowało znaleźć nowe miejsca do życia. Należało pomóc milionom w uporaniu się z traumą przeżyć po stracie najbliższych, czy też osobistych doświadczeń przemocy. Setki tysięcy ludzi poszukiwało swoich ukochanych.
Tymczasem Narody Zjednoczone wydają Kartę Praw Człowieka, która mówi o niezbywalnych prawach każdego z ludzi. Niezależnie od pochodzenia, rasy, płci, zamożności, wyznawanej religii bądź jej braku.
Dlaczego w tym momencie historii było to takie ważne?
Ponieważ jak nigdy dotąd zdeptano prawa i godność nie tylko pojedynczych ludzi, ale całych grup etnicznych, a nawet narodów. Ktoś uznał się za rasę panów, a innym przypisał drugą czy trzecią kategorię, a jeszcze innym odmówił prawa do jakiejkolwiek egzystencji. Wszystko to zarządzono arbitralnie bez jakiegokolwiek sądu czy prawa do obrony. Karta Praw Człowieka była więc odpowiedzią na tę nieludzką „filozofię”.
„Prawa człowieka – koncepcja, według której każdemu człowiekowi przysługują pewne prawa, których źródłem obowiązywania jest przyrodzona godność ludzka. Prawa te mają charakter:
• powszechny – obowiązują na całym świecie i przysługują każdemu człowiekowi
• przyrodzony – przysługują każdemu od chwili urodzenia
• niezbywalny – nie można się ich zrzec
• nienaruszalny – istnieją niezależnie od władzy i nie mogą być przez nią dowolnie regulowane
• naturalny – obowiązują niezależnie od ich potwierdzenia przez władzę państwową
• niepodzielny – wszystkie stanowią integralną i współzależną całość.
Międzynarodowa encyklopedia prawa publicznego podaje, że prawami człowieka są te wolności, środki ochrony oraz świadczenia, których respektowania właśnie jako praw, zgodnie ze współcześnie akceptowanymi wolnościami, wszyscy ludzie powinni móc domagać się od społeczeństwa, w którym żyją. Prawo jednego człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się prawo innego człowieka.” (źródło: Jacek Machowski, Prawa człowieka, Książka i Wiedza 1968”)
Ktoś mógłby powiedzieć, że tego typu deklaracje pozostają w sferze utopii. Minęło przecież 70 lat i nie można znaleźć społeczeństw, które zapisane prawa respektują. Może niektóre nieco bardziej je przestrzegają, a inne mniej. Po co więc tworzyć zasady, których i tak nikt stuprocentowo nie szanuje?
Jednak, gdy przyjrzymy się punktom, które streszczają te prawa, to z perspektywy chrześcijańskiej musimy przyznać, że wszystkie są prawdziwe. Przecież w Chrystusie Bóg wszystkich kocha tak samo, nie robi różnicy między Żydem a Grekiem, kobietą i mężczyzną, wolnym i niewolnikiem.
To dlaczego tak wiele przemocy, poniżenia, niesprawiedliwego traktowania ludzi w narodach, które mienią się być chrześcijańskimi?
Odpowiedź znajdziemy na kartach Nowego Testamentu. Królestwo Chrystusa nie jest z tego świata (J 18, 36). Wszyscy zgrzeszyli i brak nam chwały Bożej (Rz 3, 23). Oznacza to, że wszyscy mamy skłonności do złego postępowania, do chęci panowania nad innymi, do tego aby moje było na wierzchu. Stoi więc przed nami wielka pokusa, aby wykorzystywać pozycję, którą mamy.
Podam proste przykłady obrazujące mechanizm:
Dlaczego mam płacić takie samo wynagrodzenie za taką samą pracę, skoro kobiety podejmą się jej wykonania za mniejsze pieniądze?
Student zostaje pobity na przystanku tramwajowym przez nieznane osoby tylko dlatego, że miał ciemną karnację skóry.
Czy więc potrzebujemy Karty Praw Człowieka? Moim zdaniem jest ona bardzo ważna, bo określa prawa każdego i poprzez to wskazuje i uświadamia momenty, gdy je łamiemy. Gdyby nie istniał wzorzec np. miary odległości – metra, można byłoby odcinki dowolnej długości nazywać metrem, ale ponieważ istnieje wzorzec, wiemy o tym, że jakiś odcinek jest krótszy lub dłuższy od jednego metra.
Mając kartę, mamy wzorzec i możemy się do niego odnieść, porównując swoje postawy. Oczywiście na moje decyzje mają wpływ, przede wszystkim, wyznawane przeze mnie zasady.
W moim przypadku jest to chęć naśladowania Mistrza z Nazaretu.
“Wielu pyta się dziś, dlaczego Kościół wciąż istnieje, skoro sami biskupi wolą działać jako politycy niż jako nauczyciele głosić Ewangelię. Spojrzenie nie powinno zatrzymywać się na kwestiach drugorzędnych, jednak bardziej niż kiedykolwiek jest konieczne, aby Kościół podjął się właściwego mu zadania. (…)
„Bóg stworzył cię bez ciebie, ale nie zbawia cię bez ciebie”. Wieczność kary piekielnej jest straszną rzeczywistością, która – według świadectwa Pisma Świętego – dotyczy tych wszystkich, którzy umierają w stanie grzechu śmiertelnego. Chrześcijanin przechodzi przez ciasną bramę, ”bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą” (Mt 7,13). Milczenie o tych i innych prawdach wiary albo też nauczanie tego, co jest im przeciwne, jest najgorszym oszustwem, któremu Katechizm stanowczo się sprzeciwia. To jest ostatnia próba Kościoła, polegająca na ”oszukańczej religii, dającej ludziom pozorne rozwiązanie ich problemów za cenę odstępstwa od prawdy. To jest oszustwo Antychrysta, który nadchodzi ”z wszelkim zwodzeniem ku nieprawości tych, którzy giną, ponieważ nie przyjęli miłości prawdy, aby dostąpić zbawienia” (2 Tes 2,10).
Jako robotnicy w winnicy Pana nosimy wszyscy odpowiedzialność przypominania tych podstawowych prawd, trzymając się mocno tego, co sami otrzymaliśmy. Chciejmy mieć odwagę, aby przebyć drogę Jezusa Chrystusa z determinacją, tak by osiągnąć życie wieczne, idąc za Jego przykazaniami.”
(z Manifestu Wiary kard. Müllera – dotyczy rowniez nas!)
Szanowny Panie Biskupie,
Oto dlaczego ten blog ma sens. Wymiana spojrzeń. Jesteśmy obaj wychowani w tradycji “twardego cieszyńskiego luterstwa”. Stąd tez idea równoprawnego odczytu Pisma Św. niezależnie od wykształcenia, specjalizacji, środowiska etc. Nie chodziło mi o przerzucanie się wersetami ale o wymowę całego Pisma od stworzenia do “nowych niebios i ziemi”. W tej chwili znajdujemy sie w pewnym punkcie “realizacji” Apokalipsy. Brak zupełnie wskazania przez Kościół w którym. Zamiast tego jest obfite omawianie wydarzeń politycznych. Również w tym brak odniesienia do jednoznacznych proroctw umiłowanego ucznia Jezusa. Co do miłości, bywa ona dewaluowana przez słabość sprzeciwiania się złu, jakie jednoznacznie identyfikuje Pismo. Myślę, że nie urażę Pana szczerością w wyznaniu, że kokietowanie liberalizmu i takich przykrywek politycznych jak Karta Praw nie bardzo służy posłannictwu Koscioła. Również życzę obfitych błogosławieństw. Tad. PS. Mniej wiecej rok temu pozowliłem sobie przesłać Panu moją książkę z dedykacją, ale żadnego potwierdzenia nie otrzymalem.
Do Yatzek i Czarny: Niezupełnie. Jan 13,34 odnosi sie do wąskiego grona uczniów Jezusa. Ten sam Jan w drugim liście 10 pisze: “Jeżeli ktoś przychodzi do was i nie przynosi tej nauki, nie przyjmujcie go do domu i nie pozdrawiajcie go”. Sam Jezus przy ostatniej wieczerzy mówi: “kto nie ma miecza, niech sprzeda suknię swoją i kupi” (Łuk 22,36) Sa tysiące miejsc w Pismie pokazujących walkę z grzechem i nie chodzenie w jednym jarzmie z niewierzacymi. Pierwsza uwaga: nigdy nie wnioskować na podstawie jednego wersetu; trzeba zestawić wszystkie na ten temat. Druga uwaga: Polityka nie ma nic wspólnego z chrystianizmem. Karty Praw Człowieka nikt nie przestrzega. Uchwalono ją po “zimnym prysznicu” II Wojny. Natychmiast zaczęło się wzajemne wytykanie sobie nie przestrzegania owych praw. Liczy sie układ sił. Żródłem całego zła jest diabelski pęd do supremacji i bogactwa, skutkiem którego dzisiaj 26 kludzi posiada połowe majatku całej ludzkości. Miłość nie jest liberalną zasłoną dla zła ani mdłym pięknoduchostwem. Kościół abslolutnie powinien dystansować się od politycznym perwersji, a nie doczepiac sie do ideologii mile łeczcących słuch, ale zgubnych w skutkach. Pismo kończy się Apokalipsą, a nie politycznym dobrostanem według wytycznych Karty PC.
Panie “Ted”
Ma Pan swoją koncepcję naśladowania Jezusa i ma Pan do niej prawo, tak samo jak ma Pan prawo do podpisywania się pseudonimem.
Pozwoli Pan jednak, że ja też zachowam dla siebie prawo do swojej drogi naśladowania mojego Pana. Oczywiście możemy przerzucać się wersetami wyrwanymi z kontekstu, ale przecież nie oto chodzi. Dla mnie Pan Jezus jest przede wszystkim miłością. On nie przyszedł aby sądzić lecz aby zbawić świat. On kocha wszystkich i do tego także mnie zachęca wołając “Pójdź za mną.” Niestety często błądzę, “chybiam celu” ale jestem usprawiedliwiony – usprawiedliwiony grzesznik.
Oczywiście znam te wersety, które mówią o tym, że “nie przyszedłem przynieść pokoju … itd. Każdy z nich trzeba jednak rozpatrywać w kontekście, o czym zarówno Pan jak i ja wiemy.
Moim zadaniem jest naśladowanie Chrystusa i wypełnianie swego powołania, które polega na głoszeniu Ewangelii słowem i czynem tu na tym świecie, bo choć Królestwo mego Pana nie jest z tego świata, to ja mam na “tym świecie” żyć i mówić zrozumiale dla ludzi. Mam też popierać wszystkie dobre inicjatywy i głośno sprzeciwiać się wtedy gdy, według mojej oceny, dzieje się coś złego.
Zawsze też przypominam sobie, że to nie przed ludźmi odpowiadam za swoje życie tylko przed Nim, zgodnie z tym co napisał Paweł Apostoł w I Kor. 4.3-4 “Lecz co się mnie tyczy, nie ma najmniejszego znaczenia, czy wy mnie sądzić będziecie, czy jakiś inny sąd ludzki, bo nawet ja sam siebie nie sądzę. Albowiem do niczego się nie poczuwam, lecz to mnie jeszcze nie usprawiedliwia, bo tym, który mię sądzi, jest Pan.”
Pozdrawiam życząc dobrego błogosławionego czasu
Jerzy Samiec
Mistrz z Nazaretu ujawnił nam jedno przykazanie ponad innymi. Jeden, jedyny przykaz (który wynika z wszystkich) i wszystkie inne jednocześnie pozostają wtórne. Słuszność wszelkich praw można rozpoznać jedynie poprzez pokrewieństwo do tego jedynego: Jan 13:34.
Z całego serca popieram te słowa. Karta jest prawną gwarancją, która wyrasta z korzeni chrześcijaństwa. To ruchy protestanckie ożywiły idee równego traktowania ludzi, zakazały dyskryminacji, niesprawiedliwszego traktowania . Jeżeli potępimy kartę, potępimy też osobę, która nie miała względu na osobę i przyszła na świat, aby dać możliwość zbawienia każdej osobie, która w Niego uwierzy.
To jest rodzaj bezradnego utyskiwania. Kościół napewno nie naśladuje Mistrza z Nazaretu. Raczej jest po stronie kapłanów, którym nie odpowiadał Jego tryb życia – uzdrowienia, piesze wędrówki, głoszenie poza świątyniami, odpuszczanie grzechów bez kapłańskich ceremoniałów, bez “miękkich szat”etc. Jak zatem może wymagać dostojnik kościoła, by inni naśladowali? Kościół upodobnił sie do partii politycznych. Elita uczy, dół ma wykonywać. W razie niepowodzenia rozliczy sie dół. Odwrotnie niż Mistrz z Nazaretu, który najpierw siebie rozliczył.