Niedawno obchodziliśmy 100-lecie zakończenia Wielkiej Wojny, czyli I wojny światowej, w której zginęło około 14 milionów ludzi. Mówiono wtedy, że nigdy więcej nie wybuchnie podobna wojna, bo wszyscy będą świadomi z jak wielkimi stratami się wiąże. A jednak 21 lat później wybucha kolejna, pochłaniając tym razem ponad 80 milionów istnień ludzkich. 20 milionów zmarło z powodu głodu i chorób, które były wynikiem toczonych walk, choć wielu twierdzi, że liczba ta może sięgać nawet 28 milionów. Około 30 milionów zginęło na frontach, drugie 30 milionów zostało zamordowanych w aktach ludobójstwa.
Mówimy o zbrodni przeciwko ludzkości. Holokaust przyniósł śmierć około 6 milionom Żydów. Jest to niewyobrażalny rozmiar tragedii, która była wynikiem świadomego działania człowieka. Przywołując ofiary ludobójstwa w XX wieku nie można zapomnieć o 1,5 milionie Ormian eksterminowanych przez Turków.
Człowieka można zabić na wiele sposobów. Wystarczy wypędzić go na pustynię nie dając wody ani ochrony przed słońcem lub zagłodzić na śmierć.
25 listopada 2018 roku brałem udział w nabożeństwie ekumenicznym w 85-lecie Wielkiego Głodu na Ukrainie. Tylko dlatego, że chłopi bronili swojej ziemi i nie chcieli poddać się kolektywizacji, komuniści zagłodzili na śmierć od 8 do 10 milionów ludzi, w większość Ukraińców. Obowiązywało prawo, według którego za zerwanie pięciu kłosów groziła kara śmierci lub 10 lat łagru.
Zagłodzenie ludzi było działaniem celowym. Wyznaczono rolnikom tak wielkie kontyngenty, że choć oddali wszystko co mieli, to i tak nie mogli sprostać wymaganiom. Wtedy urzędnicy poszukiwali ukrytej żywności i zabierali również zboże przeznaczone na zasiew. Co to oznaczało? Oczywistą śmierć głodową, bo nawet najlepszy ukraiński czarnoziem potrzebuje zasiewu, żeby dać plon.
Może ktoś powie: to smutna historia, ale przecież żyjemy obecnie w innych czasach. Czy należy ciągle wracać do tak odległej historii? Czasy się zmieniły, a dziś nikomu nie przyjdzie na myśl, aby w taki sposób traktować ludzi. Czy aby na pewno?
Czy jesteśmy przekonani, że jesteśmy lepsi od ludzi żyjących w pierwszej połowie XX wieku? Chyba nikt nie ma złudzeń. Wystarczy przywołać wojnę na Bałkanach, czy obecnie w Syrii i w Jemenie.
Może powiesz, że to Ciebie nie dotyczy, bo jesteś zwykłym, szarym obywatelem, który nie ma znacznych funduszy i nie zajmuje żadnych stanowisk, albo nie posiada pozycji politycznej. Niech inni się martwią i biorą odpowiedzialność.
Wydaje mi się, że nie możemy tak łatwo zrzucić z siebie odpowiedzialności. To tak nie funkcjonuje. Wielu tych zabitych i zagłodzonych również nie miało ważnej pozycji. Oni również chcieli świętego spokoju. Chcieli prowadzić spokojne życie, które nikomu nie wadziło. A jednak świat wojny upomniał się o nich.
Co możemy zrobić? Po pierwsze, mamy potężne narzędzie jakim jest modlitwa. Często zapewniamy o tym, że się modlimy po czym zupełnie zapominamy o danym przez nas słowie.
Wszyscy, także ci, którzy nie wierzą w siłę modlitwy, mogą wpływać na lokalne środowisko rodziny, otoczenia sąsiedzkiego, gminy, parafii. Mamy być uczciwi w małych sprawach i reagować wtedy, gdy widzimy czyjąś krzywdę. Brak reakcji to najgorsza reakcja, która może w konsekwencji stać się cichą zgodą na poważniejsze sprawy.
Możemy też wspierać swoim pojedynczym głosem tych, którzy podejmują się walki o wielkie cele. Jeżeli uważamy, że ktoś walczy o słuszną sprawę, możemy się przyłączyć podpisując apel, pisząc list itd. Głos pojedynczych ludzi składa się na siłę wspólnego działania. Współcześnie również możemy widzieć skuteczność takiego wywierania nacisku na różne władze czy dyktatury.
Przykładem siły wspólnego działania może być Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, która dzięki tłumom dającym pieniądze, wyposaża szpitale w potrzebny sprzęt.
Gdy jednak myślimy o zbrodni ludobójstwa, to musimy zauważyć, że poważną kwestią jest sposób rozliczenia się oprawców lub ich spadkobierców z przeszłością. Na początku XX wieku Niemcy zamordowali około 100 tys. członków plemienia Herero i Namaqua w Namibii. Mówi się, że było to pierwsze masowe ludobójstwo XX wieku. Współczesne Niemcy przyznały się do winy przodków i przeprosiły naród Namibii za zbrodnie.
Podobnie podeszli do II wojny światowej nie zrzucając z siebie winy i biorąc za nią odpowiedzialność. Włożyli również wiele wysiłku w pojednanie z tymi, których napadli i próbowali zniszczyć. Przykładem jest m. in. Polska.
Niestety. Niektóre kraje, Turcja czy Rosja, podważają dawne zbrodnie i lekceważą swoją winę za te czyny. Takie podejście otwiera drogę do nowych konfliktów i stanowi niebezpieczeństwo wybuchu nowych wojen.
Muszę przyznać, że gdy podczas nabożeństwa przywołano liczbę zagłodzonych, byłem bardzo poruszony. Niby znamy historię, niby nieraz słyszeliśmy te liczby, a jednak, gdy zestawi się je razem, to może ogarnąć przerażenie.
Człowiek, ludzkość potrzebują odnowy. Potrzebujemy Zbawiciela. To, co ja mogę zrobić, to modlić się i głośno mówić, że każdego dnia mamy dążyć do pokoju. Mogę też wskazywać na wszystkie przejawy łamania zasad oraz brać w obronę słabych i krzywdzonych.
Ps.
Praktycznie można się też zaangażować w pomoc głodującym w Jemenie: https://www.pah.org.pl/jemen/
Te rzeczy są powszechnie znane Śmieszy przepraszanie za zbrodnie w Namibii, jakie rzekomo dobrze świadczy o Niemcach, podobnie jak przepraszanie za pedofilię (KK). Zabić, zgwałcić – i przeprosić… Dobra zachęta do zbrodni. Gdy chodzi o pomoc dla głodujących i cierpiących, ona istnieje, tyle że w większości trafia w ręce organizatorów zbiórek. Orkiestra Owsiaka też nie jest dobrym przykładem, bo nie po to płacimy wysokie podatki i ubezpieczenia, by była potrzebna dodatkowa publiczna żebranina na zakup sprzętu, który często leży nie używany z braku zaplecza do jego obsługi. Tego rodzaju żebranina zachęca władze ( w tym żle powołany przez Buzka NFOZ) do niegospodarności i korupcji. Podstawową kwestią jest nabór kompetentnych ludzi do rządzenia krajem (nie chemików czy elektryków, ale dobrze wykształconych i rozumnych ekonomistów). Jeśli nie ma się pomysłu jak to zrobić, ani samemu nie chce się angażować do tego rodzaju praktycznej działalności, lepiej nie drażnić ludzi dobrymi radami i nie sprowadzać ewangelicznych obrazów miłości bliżniego do bajek typu Ezopa i La Fontaine’a.
Pod koniec sierpnia 2018 roku byłem w Kijowie i miałem okazję odwiedzić Muzeum Głodu. Gmach stanowi jednocześnie pomnik ku czci ofiar głodu. Sala muzealna jest skromna, ale bardzo wymowna. Uwagę zwracają księgi imion i nazwisk wszystkich ofiar. Przerażające są liczby – co 1 minutę z głodu umierało 19 osób, pomimo urodzaju ukraińskich ziem. To okropne i bestialskie zachowanie ZSRR miało nauczyć Ukraińców posłuszeństwa. Na szczęście nie poddali się najeźdźcy. Minęło prawie 100 lat i świat nadal boryka się z problemem głodu i niedożywienia wsśród dzieci. Tylko poprzez solidaryzowanie się z ofiarami głodu możemy powstrzymać to przykre i niedorzeczne w XXI wieku zjawisko. Jedynie poprzez pomoc doraźną oraz rozwijanie racjonalnego planowania upraw możemy pomóc. Sytuacja jest przerażająca dlatego, że ogólnoświatowa produkcja żywności jest w stanie wyżywić wszystkich mieszkańców naszej planety. Wpomaganie głodujących to jedno. Drugą, również ważną, kwestią jest ograniczenie marnowania żywności. Jeśli nie jesteśmy w stanie wesprzeć finansowo działań zapobiegających głodowi, przynajmniej nie kupijmy w nadmiarze. A gdy mamy za dużo i wiemy, że nie zużyjemy całego jedzenia podzielmy się nim. Istnieją zbiórki żywności czy jadłodzielnie, których przybywa.
Dziękuję